,,Matka rzekła do Niego: ,,Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: ,,Czemuście mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Czytanie liturgiczne z dnia 18 września 2023 r. – Łk 2, 41-52).
W poniedziałkowe popołudnie mój przyjaciel Przemek postanowił wypisać się z życia na tym świecie. Szukał uspokojenia i wyciszenia. Wierzę, że znalazł je po drugiej stronie.
Z Przemkiem znaliśmy się od 34 lat, od czasów liceum. Wiele przeszliśmy razem, łączyło nas tak wiele pięknych wspomnień i choć nie we wszystkim się czasami zgadzaliśmy, to nigdy żaden z nas nie zdradził drugiego. Nigdy nic nas nie poróżniło. Tak jak w prawdziwej przyjaźni ufaliśmy sobie bezgranicznie, byliśmy szczerzy i prawdziwi. Być może, jedynym grzechem był deficyt czasu. Nie zawsze mieliśmy go tyle, by móc się częściej widywać. Tego jednego żałuję.
Mój przyjaciel Przemek był tą osobą z którą mogłem dzielić się wszystkimi sprawami: i radościami życia i kłopotami i trudami. Był pierwszy do którego dzwoniłem, by powiedzieć, że zaręczyłem się z Justyną, moją późniejszą żoną. Do niego pierwszego wysłałem smsa, że moja pierworodna córka przyszła na świat w tym samym dniu, w którym i on obchodził urodziny. Zawsze pisałem do niego w ważnych dla mnie chwilach, meldując o ukończonym biegu długodystansowym i o zaliczonych wejściach na szczyty bieszczadzkie i o udanych rekolekcjach małżeńskich. Przemek też był szczery i otwarty opowiadając mi o swoim osobistym życiu. Niestety w jego licznych problemach, zmaganiach z chorobą nie zawsze mogłem i umiałem pomóc. Ostatnia rozmowa jaką odbyliśmy przez telefon dotyczyła objawień Matki Bożej w Medziugorie. Opowiadałem mu o mojej niedawnej tam wizycie. Był bardzo zainteresowany i chciał pogłębić wiedzę na temat przekazów maryjnych. ,,Odezwę się do ciebie” – pożegnał się ze mną, a ja nie przypuszczałem, że będą to jego ostatnie słowa jakie od niego usłyszę.
Dziś pozostała mi jedynie modlitwa i wiara w życie wieczne. Poranna msza święta i komunia, którą ofiarowałem dzisiaj za mojego przyjaciela przyniosła mi duże ukojenie. W momencie przeistoczenia przyszła mi myśl, że w tej o to jednej chwili oboje wpatrujemy się w tego samego Jezusa Chrystusa. Ja patrzę tu z perspektywy kaplicy, a on po drugiej stronie, już z perspektywy wieczności. W tej jednej chwili znów się spotykamy, a łączy nas najświętsza ofiara Jezusa.
,,Wspominając śmierć i zmartwychwstanie Twego Syna, ofiarujemy Tobie, Boże Chleb życia i Kielich zbawienia i dziękujemy, że nas wybawiłeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli. Pokornie błagamy aby Duch Święty zjednoczył nas wszystkich przyjmujących Ciało i Krew Chrystusa”.