Cierniem ukoronowanie

Pan Jezus przyjmując mękę zbawczą dał się ukoronować koroną cierniową. Oprócz fizycznego bólu głowy było to też swoiste poniżenie, wyszydzenie, które miało dotknąć psychicznej strony Skazanego. Stąd rozważając tą tajemnicę podczas odmawiania różańca w każdy wtorek i piątek często modlę się za osoby dotknięte psychicznym udręczeniem.

Pamiętam, jak wiele lat temu podczas mojej pieszej pielgrzymki do Częstochowy na istotę tajemnicy różańcowej „cierniem ukoronowanie Pana Jezusa” zwrócił uwagę pewien kapłan głoszący wówczas wędrowne rozważania. Ból głowy to nie tylko synonim fizycznego, ale także i psychicznego cierpienia. Osoby przeżywające różne choroby o podłożu neurologiczno-psychicznym mają swój punkt odniesienia w różańcowych tajemnicach. Pan Jezus też cierpiał psychiczne męki, a Jego ofiara łączy się z cierpieniem wszystkich chorych.

Wtenczas ten przekaz interpretacyjny jakoś bardzo obrazowo do mnie dotarł. Moja mama chorowała na chorobę Alzheimera. Jej stan świadomości stale się pogarszał. Nie było nadziei na poprawę. Pozostawała tylko modlitwa. Właśnie ta modlitwa, ta część różańca. Ona była mi wówczas siłą i wsparciem. Była nadzieją już nie dla życia doczesnego, ale na zbawienie. Pokładałem ufność w Boże Miłosierdzie, że moja tracąc bezpowrotnie kontakt z rzeczywistością mama jest pod czułą opieką Tego, który sam przeżywał najgorsze męki na krzyżu.

Po śmierci mamy modliłem się za moją drugą mamę, teściową, która również został dotknięta cierpieniem zapomnienia naznaczonym tą samą chorobą Alzheimera. Później dowiedziałem się o chorobie psychicznej mojego przyjaciela z czasów liceum. Przemek cierpiał przez wiele lat walcząc z kolejnymi nawrotami choroby. Nie wiedziałem, że jego wola życia osłabła w pewnym momencie do tego stopnia, że poddał się i nie miał już siły stawiać czoła przyszłości. Modliłem się za niego, za jego ,,cierniem ukoronowanie”. Dziś wierzę, że zarówno Przemka, jak i teściową tuli do siebie Pan Jezus. Oboje są z nim po drugiej stronie.

Obecnie odmawiając tę tajemnicę różańca modlę się za wszystkie osoby dotknięte depresją, zniechęceniem i smutkiem. Niestety nie brak takich osób nawet w gronie moich najbliższych. Wiem też i z własnego doświadczenia jak trudne są to stany emocjonalne, jak okrutnie ciężkie towarzyszą temu myśli. Zwykłe słowa pociechy i zachęty ,,weź się w garść” nie na wiele się tu zdają i raczej nie pomagają. Wiem natomiast, że modlitwa ma silną moc sprawczą, a eucharystia wręcz uzdrawiającą. Modlę się więc o promień nadziei, o Boże Natchnienie, o siły do walki i podniesienia się z choroby. Modlę się do Tego, który przyjął cierń korony i niósł ból w sobie. Wszystko po to, żeby ostatecznie pokonać śmierć i otworzyć nam drogę ku zbawieniu.

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubię pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od bloga, poprzez recenzje książkowe na drobnych utworach literackich kończąc. Obecnie pracuję w drukarni akademickiej i prowadzę kursy przygotowawcze dla narzeczonych.
Ten wpis został opublikowany w kategorii modlitwa. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *