Mowa pożegnalna

Zo poprosiła bym w jej imieniu napisał kilka ciepłych słów o Doris.
Dobrze, podejmę się tego niezwykłego zadania.

Z głębokim żalem przyjęliśmy wszyscy wiadomość o tym, że Doris odeszła od nas na zawsze. Jak ujęła trafnie Zo, to bardzo smutna wiadomość, gdyż, można by rzec, że Doris była częścią naszej rodziny. Jej obecność wśród nas była źródłem wielu radości, okazją do zabawy, ale też przyczynkiem do nauki o odpowiedzialności. Była bardzo towarzyska, przyjazna, przyjacielska. Była towarzyszką i przyjaciółką Buzza. Odeszła, gdy Buzza zabrakło. Wydaje się nam, że odeszła z tęsknoty za nim. Teraz my tęsknimy za nią. 

W pokoju Zo i Frankiego zapanowała dziwna cisza… Nie słychać już radosnego buczenia filtru do napowietrzania wody. Akwarium stoi puste. Tak, Doris i Buzz były rybkami, dwiema samiczkami bojownikami (Franki swoją samiczkę nazwał Buzz). Nie wiemy dlaczego, ale Buzz chciał wybrać życie poza akwarium, co oczywiście skończyło się dla niego tragicznie. Doris poczuła się osamotniona i następnego dnia zaklinowała się przy grzałce. Mimo prób pomocy z naszej strony Doris nie dożyła wieczoru. Rano Franki obudził się, zaspany popędził do akwarium. Doris leżała już złożona przeze mnie w pudelku od zapałek. Franki z ciekawością zajrzał do środka.
– Rybka umrzała – oświadczył smutnym głosem i poszedł spać dalej.
To już trzecia rybka, która padła nam w akwarium w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Coś nam ta hodowla nie wychodzi.
 

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubi pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od blogu, poprzez recenzje książkowe na utworach literackich kończąc. Obecnie pracuje w drukarni naukowej.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *