O robakach w brzuchu

Franki zaczął przesadzą z ilością pochłanianych słodyczy. Jego ulubiony tekst, zwłaszcza w okolicach kolacji to:
– Jestem taki głodny…
– To zrobię ci kanapkę – woła z kuchni rozradowana Misza.
– Nieee… – odpowiada syn nasz ukochany. – Zjadłbym raczej coś słodkiego.
Słodkie to najczęściej lizaki, żelki, dropsy, rzadziej czekolada lub ciastka. Ostatnio, to znaczy wczoraj jak wyszedłem z Frankim na spacer to w pół godziny potrafił wchłonąć całą paczkę kolorowych Tik-Taków. Przeraża mnie to, a co gorsze wszelkie upomnienia nie przynoszą pożądanych skutków. W sobotę więc użyłem ,,wybiegu” i urządziłem mu pseudonaukową pogadankę-straszankę.
– Słodycze, to olbrzymie dawki cukru, które są pożywką dla bakterii – rzekłem mentorskim tonem. Na Frankim nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Musiałem więc wytoczyć cięższe działa. – Dzięki cukierkom bakterie namnażają się w twoim organizmie i mogą zacząć atakować, a to spowoduje, że będziesz chorował.
Franki spojrzał na mnie z pewną taką dozą niedowiarstwa.
– To mnie nie dotyczy – oznajmił po chwili głębszego namysłu. – Bo gdyby mnie zaatakowały bakterie, to bym poczuł jak mnie szczypią, a ja nie czuję, że mnie szczypią!
 

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubię pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od bloga, poprzez recenzje książkowe na drobnych utworach literackich kończąc. Obecnie pracuję w drukarni akademickiej i prowadzę kursy przygotowawcze dla narzeczonych.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na O robakach w brzuchu

  1. ~Delll.blog.onet.pl pisze:

    Jak widać wyobraźnia nie zna granic hehe

  2. ~Delll.blog.onet.pl pisze:

    Jak widać wyobraźnia nie zna granic hehe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *