Z cyklu zdarzyło się kiedyś:
Po powrocie z pracy Misza zastała Zo siedzącą na łóżku z opuszczonymi na stopach spodniami od piżamy.
– Zosiu, jak ty się ubrałaś?
– Bo było mi zimno i nogi mi się trzęsiły.
Franki woła do Zo:
– Chodź do mnie moja żono.
– Nie żono, tylko kobieto! Ja jestem kobietą – odpowiada urażona Zo.
Podczas Bożego Ciała mała Zo pyta się z zaciekawieniem pokazując na flagę biało-żółtą:
– Co to jest?
– Flaga papieska – pada odpowiedź.
Zo dziwi się jeszcze bardziej.
– Flaga dla pieska?
Trzyletni Franki:
– Gdzie są moje wkrętasy do śrubensowania?
Latem na zakupach w pobliskim warzywniaku. Wchodzi jakaś kobieta i woła w progu do sprzedawczyni:
– Są truskawki?
Na to trzyletni Franki:
– Nie, my jesteśmy!
Któregoś dnia zaniosłem sąsiadce zgrzewkę wody mineralnej o zakup której mnie poprosiła. Sąsiadka chciała zapłacić mi 10 zł, ale ja odrzekłem, że to drobiazg i nie przyjąłem zapłaty. Sąsiadka wręczyła więc banknot uradowanej Zo i powiedziała, że to na słodycze. Gdy wróciliśmy do domu Misza była zbulwersowana faktem, że Zo dostała pieniądze i chciała, by ta poszła i oddała je sąsiadce.
– No, co czekoladki się nam należą – broniła się Zo. Do Frankiego zaś dodała po cichu;
– Ale się nam poszczęściło.
aż się uśmiałam:)Pozdrawiam 🙂 https://powolanie-i-pasja.blog.onet.pl/