„Nie tak bowiem jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce” (1 Sm 16, 7)
Zadziwiające są drogi, jakimi prowadzi nas Pan Bóg. Czasami przychodzi nam narzekać dlaczego dzieje się w naszym życiu tak dużo złego, dlaczego doświadczamy cierpienia, a Bóg nie wysłuchuje naszych modlitw. Dzisiejsze Słowo Boże z Księgi Samuela daje nam na to bezpośrednią odpowiedź. Pan Bóg nie patrzy tak jak człowiek – oczami, ale zagląda w nasze serce.
Historia opisywana w Księdze Samuela, którą we fragmentach odczytujemy w ostatnich dniach pokazuje, że Boże plany wobec człowieka mają o wiele szerszą perspektywę niż nam się wydaje z jednostkowego punktu widzenia. Wszystko zaczyna się od kapłana Heilego, któremu się wydaje, że to on przez swoją mądrość, doświadczenie życiowe i pobożność ma bliski kontakt z Bogiem. Tymczasem Pan Bóg przemówił nie do niego, ale do jego młodego, niedoświadczonego jeszcze ucznia – Samuela. „
Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: ,,Samuelu, Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 10).
Samuel dorastał i głosił wolę Pana, a Pan Bóg mu błogosławił i nie pozwolił ,,upaść żadnemu jego słowu na ziemię”. W dalszej części Księgi dowiadujemy się o wojnach Izraelitów z Filistynami i Amalekitami, o uprowadzeniu Arki Przymierza. Mimo przestróg Samuela wybrano na króla Saula, aby ten prowadził Izraelitów do zwycięstwa. Przestano ufać w Bożą Opatrzność i opiekę. Zaufano człowiekowi, wbrew jakby Bożym planom. A wolą Boga było, by Samuel namaścił nowego władcę – jednego z synów Jessego. Udał się wobec tego prorok Samuel do Betlejem i choć przedstawiano mu wszystkich dorodnych siedmiu synów Jessego on upomniał się o tego najmłodszego, rudego pasterza owiec – Dawida.
Cała ta dość pokrętna starożytna historia ostatecznie pokazuje, że wszystkie te przedziwne kombinacje losów prowadzić miały do objawienia ludzkości Syna Bożego. Oto bowiem Dawid, który stał się królem Izraela daje początek rodowi na końcu którego znajduje się Jezus syna Józefa i Maryi. Syn Boży przyszedł na świat w Betlejem, miejscu namaszczenia Dawida przez proroka Samuela. Widzimy to wszystko wyraźnie czytając kolejne rozdziały Starego Testamentu.
Patrząc na te historyczne wydarzenia sprzed kilku tysięcy lat możemy zadać sobie pytanie, kim tak naprawdę jesteśmy w tym całym gigantycznym pochodzie ludzkości zdążającym nieustannie do swego Stwórcy? Czy Pan Bóg ma wejrzenie w duszę każdego z nas, czy kocha nas indywidualnie teraz, w tym momencie i w tej chwili? Odpowiedź jest jedna i oczywista. Tak. Choć możemy się głowić i zgadywać jakie plany ma dla nas Pan Bóg, jaką wyznaczył nam rolę w naszym życiu, to tak na prawdę plan jest tylko jeden: zbawienie. Zawsze i wszędzie chodzi tylko o jedno: zbawienie człowieka, każdego z nas. Dokonuje się to w jeden sposób – poprzez miłość, nieskończoną miłość Stwórcy do swego stworzenia. Dlatego choć nasze życie składa się nieraz z bólu, cierpienia, niezrozumiałego dla nas doświadczenia przygniatających ciężarów, to z perspektywy Bożych planów są to tylko okoliczności. Prawdziwa droga do zbawienia wiedzie przez nasze serce, w które wgląd ma tylko i wyłącznie Pan Bóg. To przez nie dopełnia się misja zbawienia jaką rozpoczął w Betlejem potomek Dawida – Syn Boży Jezus Chrystus.