Kulturalna niedziela

To miał być dobry dzień. Nasz dzień – rodzinna niedziela. Bez kłótni o lekcje, bez nudy, fajnie przeżyty czas wolny z jakąś niezapomnianą atrakcją. Tą atrakcją miało być wyjście do kina na ,,dorosły” film ,,Mój Vincent”. Ponieważ Zosi koleżanki z klasy były już na tym filmie i były zadowolone, uznałem, że nasze dzieci też już są na tyle dojrzałe, że mogą ten tytuł kinowy zobaczyć. Fabuła tego niezwykłego filmu, animacji stworzonej z obrazów malarskich, osnuta jest wokół zagadkowej śmierci samobójczej Vincentego van Gogha. Temat troszkę przyciężkawy, ale obraz filmowy – niezwykły i pobudzający artystyczną wyobraźnię.

Zosia była filmem zachwycona. Franki jakoś przebolał te półtorej godziny. Miszy też się bardzo podobało, choć narzekała na drakońskie ceny biletów w multipleksie w niedziele.

Po zakończonym seansie Zosia promieniała, a Franki rzucił się pod fotel na którym siedział i usilnie czegoś poszukiwał. Trwało to dość długo, a Młody nie chciał powiedzieć co zgubił. W końcu jednak wydusiłem z niego wyznanie:

– Wydłubałem sobie ząb, który mi się ruszał i gdzieś mi on teraz spadł – wyszeptał Franki uśmiechając się i pokazując piękną szczerbę po prawej stronie szczęki.

Gdy wracaliśmy samochodem do domu ( a było już wieczór) z tylnej kanapy dochodziło przytłumione westchnienie Zosi:

– Uciął sobie ucho i dał je dziwce…

– To była kobieta! – zaprotestował natychmiast Franki.

– Nie, to była dziwka. Tak mówili w filmie – upierała się Zośka.

Takie to oto wrażenie wyniosły nasze dzieci z tego artystycznego filmu. Franki stracił ząb, a Zośka poznała inne określenie na kobietę upadłą. Na domiar złego po powrocie do domu okazało się, że przez to usilne poszukiwanie frankowego zęba Misza zgubiła telefon. Został w kinie (razem z zębem). Trzeba było po niego wracać. Na szczęście udało się go odzyskać (telefon, nie  ząb).

Można więc rzec, że nasza niedzielna wyprawa do kina, mimo różnych perypetii zakończyła się happy endem.

 

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubię pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od bloga, poprzez recenzje książkowe na drobnych utworach literackich kończąc. Obecnie pracuję w drukarni akademickiej i prowadzę kursy przygotowawcze dla narzeczonych.
Ten wpis został opublikowany w kategorii nastolatki, Rodzinne, śmieszne i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *