Gipsy king

Pojechaliśmy nad morze z Frankiem i jego gipsem na prawej nodze. Pojechaliśmy trochę na zasadzie ,,zobaczymy jak to będzie”. No i zobaczyliśmy… Nie było tak łatwo.

Noszenie prawie czterdziestokilowego Frankiego na plecach po nadmorskim deptaku, tylko po to, by się ,,doładował” kolejnym lodem albo gofrem, nie było wcale fajną sprawą. Przynajmniej dla mnie. Potem trzeba było zanieść młodego na plażę tylko po to, by wył przez cały czas, że nie może się kąpać w morzu. Ale już z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej. Franki sam zrezygnował w uroków plaży i szumu morskiej fali. Wypożyczyłem rower i udaliśmy się na całodzienną wycieczkę rowerową. Ja pedałowałem, a młody siedział na tylnym bagażniku. Taki sposób spędzania wakacji był i atrakcyjny i nie tak bardzo męczący (przynajmniej dla mnie, bo Frankiego bolał tyłek). Kolejnego dnia wypłynęliśmy kajakiem na wody Zatoki Gdańskiej. To było nawet całkiem ekscytujące przeżycie zwłaszcza wówczas jak się okazało, że fale zniosły nas zbyt daleko od brzegu, a co do głębokości pod nami mogliśmy jedynie snuć przerażająco-fantastyczne przypuszczenia. Młodemu się bardzo podobała ta przygoda. Kolejnego dnia zaliczyliśmy bunkry wojskowe w Jastarni i karcianą partyjkę Tysiąca na plaży przy silnym podmuchu nadmorskiej bryzy. Franki nauczył się grać w Tysiąca i ta gra mocno go wciągnęła. Nawet zachęcił się do rachunków.

Warto jeszcze wspomnieć, że dziecięce kule w kolorze żółtym, które miały ułatwiać młodemu samodzielne poruszanie się robiły niesamowitą furorę wśród licznej młodzieży gromadzącej się na podwórku naszego nadmorskiego domku. Każdy chciał próbować jak to jest ,,chodzić o kulach”. A Franki, jak to on, cieszył się z tego, że jego kule są tak ciekawym przedmiotem, a jego eksponowana wszem i wobec prawa noga w gipsie takim obiektem powszechnego zainteresowania.

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubię pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od bloga, poprzez recenzje książkowe na drobnych utworach literackich kończąc. Obecnie pracuję w drukarni akademickiej i prowadzę kursy przygotowawcze dla narzeczonych.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *