Czarna godzina

Nasz zuch Franki ma już za sobą pierwszy biwak pod namiotami. Z soboty na niedzielę wraz z całą swoją drużyną spał w namiocie wojskowym.

– Strasznie śmierdziało – powiedział po powrocie. Ale co tam zapachy, ważne, że było fajnie.

W nocy padało, więc druch nie zorganizował nocnej warty, ani pobudki w środku nocy. Chłopacy leżeli w śpiworach na kanadyjkach i zajadali słodkie zapasy zabrane z domu. Misza spakowała przed wyjazdem Frankiemu do plecaka rogalika ,,7Days” i zaznaczyła, że to na ,,czarną godzinę”.

– Mamo, muszę się do czegoś przyznać – powiedział Franki po powrocie. – W nocy byłem bardzo głodny, ale nie wiedziałem, czy już jest ta ,,czarna godzina”. Dlatego spytałem Andrzeja, czy już jest, a on powiedział, że tak. Wtedy zjadłem tego rogala.

Tak oto nasz uczeń drugiej klasy, dzięki zuchowemu biwakowi, do ogólnej umiejętności odczytywania godziny z zegarka dołączył praktyczną wiedzę rozpoznawania ,,czarnej godziny”.

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubi pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od blogu, poprzez recenzje książkowe na utworach literackich kończąc. Obecnie pracuje w drukarni naukowej.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Dzieci, Rodzinne, śmieszne, szkoła i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *