Bohaterska rana

– Zobacz co mam – powitał mnie wczoraj Franki w drzwiach gdy wróciłem z pracy. Wypiął dumnie prawą łydkę i wskazał na plaster. – Widzisz! To stało się w szkole. Nadziałem się na ostry patyk! Leciała mi krew!

Zakręcił nogą i pobiegł od razu do komputera. Widocznie moje wejście do domu przerwało mu rozgrywanie ciekawej akcji w jakieś grze. Ja natomiast chciałem usłyszeć coś więcej na temat szkolnej przygody i krwawiącej rany.

– No wiesz, to było w czasie przerwy, jak byliśmy na boisku – kontynuował opowieść młody, tym razem nie unosząc już głowy znad komputera. – Goniliśmy się i ja wpadłem na taki ostry patyk. Wtedy poleciała mi krew.

– I co? Co zrobiłeś? – pytałem z rosnącym zainteresowaniem.

– Poszedłem do pani pielęgniarki. Sam. I ona mi założyła plaster.

– To dzielny jesteś. Nie płakałeś?

– Nieee… Wcale mnie nie bolało. Tylko trochę płakałem jak pani pielęgniarka naklejała mi plaster. Ale tak to nie płakałem – powiedział z dumą Franki.

No to prawdziwy z niego bohater!Krew leciała a on nie płakał. Prawie nie płakał. A prawie to tak jak w ogóle. Czyż nie?

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubi pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od blogu, poprzez recenzje książkowe na utworach literackich kończąc. Obecnie pracuje w drukarni naukowej.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Dzieci, Rodzinne. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *