Franki jest bardzo uporządkowanym osobnikiem. Lubi mieć porządek w pokoju (zabawki i śmieci można upchnąć do szafki albo pod łóżko), lubi też mieć wszystko zaplanowane i poukładane. Zośka jest pod tym względem dokładnie jego przeciwieństwem. Franki nie lubi być zaskakiwany nieprzewidzianymi sytuacjami i w związku z tym często się obraża. Obraża się na panią w szkole, bo go stale przesadza, a on zmian nie lubi. Obraża się na mamę, bo mu zabrała w piątek do prania ze szkolnej szafki worek z zapasowymi rzeczami, a w poniedziałek zapomniała dać nowych. Obraża się na nowy rower, bo mu łańcuch spadł, a w starym rowerku łańcuch nie spadał. Obraża się na rodziców, bo mu nie powiedzieli, że w wielki piątek w kościele liturgia będzie trwała tak długo… Powodów jest całe mnóstwo i w zasadzie nie ma dnia bez obrażania się o cokolwiek.
Wczoraj obraził się o żółty kolor. Na religię miał wykonać rysunek przedstawiający owce i Dobrego Pasterza. Chcieliśmy mu z Miszą pomóc w tym zadaniu. Ja naszkicowałem sylwetkę Pasterza, na co Franki natychmiast się obraził, że to nie jest jego praca samodzielna i że koledzy w szkole go wyśmieją. Po pewnym czasie obraza mu przeszła i wrócił do rysowania. Narysował kilka owieczek i znów się obraził, bo mu owieczki nie wyszły i teraz na pewno wszyscy będą się śmiać. Z kolei chciała pomóc mu Misza i zaczęła kolorować rysunek. Tyle tylko, że wpadła na pomysł pokolorowania owieczek na żółto. I tu nastąpił ze strony Frankiego wielki atak histerii i prawdziwy spektakl obrazy.
W tym jednym młody miał rację. Chyba słusznie się obraził. No bo, czy ktoś widział kiedyś żółte owieczki?