Ledwo co zaczynają się ferie zimowe, a już mamy je powyżej uszu. Jak zapewnić dzieciom dwa tygodnie zajęć w domu? Co zrobić żeby się w tym czasie nie pozabijały? Wkurzają mnie te wszystkie cudowne propozycje półkolonii oferowane przez różne instytucje oświatowe i kulturalne. Po pierwsze przeznaczone są dla dzieci w wieku szkolnym, a konkretnie dla tych, którzy ukończyli siódmy rok życia. A co z dziećmi z zerówek szkolnych, takimi jak Franki? Też chodzi do szkoły, ale dla niego placówki oświatowe i kulturalne nie mają propozycji. Po drugie półkolonie trwają przeważnie od godziny 8 do 13 lub 14. Co mają zrobić tacy rodzice jak my, którzy pracują osiem godzin dziennie. Kto zawiezie dzieci na godzinę ósmą, a kto odbierze o 13?
Z tychże to powodów nasze dzieci są w domu pod częściowo wymuszoną opieką nas rodziców i częściowo pod opieką opłaconej opiekunki. W sobotę w pierwszy dzień ferii w naszym domu panował niezły kociokwik. Nic nam nie wychodziło. Trzeba było posprzątać mieszkanie, ale dzieci co chwilę wrzeszczały, kłóciły się między sobą i trzeba było interweniować. Miałem wynieść choinkę na ogród, ale Misza wydelegowała mnie do wywieszenia prania. Prania nie zdążyłem wywiesić, bo trzeba było umyć łazienkę. Zo miała zrobić lekcje, ale szło jej to opornie i miała oczywiście tysiąc innych ważniejszych w tej chwili spraw. Franki jak zwykle się nudził i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Generalnie napięcie rosło.
Co mogło uzdrowić całą tę sytuację? Rodzinny wyjazd na zakupy do Ikei. Nie będę tu już przytaczał jakie boje toczyły się w sklepie gdy każdy dążył do zdobycia swojej upatrzonej rzeczy. W każdym razie po dwóch godzinach wracaliśmy do domu w zupełnym odprężeniu, zadowoleni, szczęśliwi i z odchudzonym portfelem. Misza miała swoją upragnioną stojącą lampę do pokoju, Zo upragnionego pluszowego pieska, ja upragnione dwie żarówki energooszczędne. Tylko Franki nie mógł nic dla siebie znaleźć w Ikei, więc musieliśmy jechać do innego sklepu, aby kupić mu gazetkę z filmem o Lego Ninjago. Suma sumarum cała nasza rodzina była ukontentowana. Wraz z Majką Jeżowską śpiewaliśmy kolędy. Ona przez radio, my jadąc w samochodzie. Pełnia szczęścia.