Wrzesień i październik jest u nas miesiącem urodzinowego wysypu. Praktycznie co weekend zaliczamy jakąś imprezę urodzinową. Finałem oczywiście są wspólne urodziny Zo i Frankiego. Jest to doskonała okazja dla nas rodzicieli, żeby trzymać nasze dzieci w karnym szachu. Nagrodą za dobre zachowanie może być obietnica pójścia na urodziny do koleżanki lub kolegi. A karą za złe uczynki staje się groźba odwołania imprezy urodzinowej. Działa to na podobnej zasadzie jak straszenie, że na Boże Narodzenie nie przyjdzie Święty Mikołaj, a na Wielkanoc zajączek. Im bliżej urodzin (zaznaczonych naklejką w kalendarzu Pana Kuleczki), tym argument o odwołaniu imprezy ma silniejszą moc przekonywania.
Ale to są specjalne okazje. W ciągu roku natomiast siły perswazyjne muszą szukać oparcia w innej argumentacji. Kiedyś straszyłem dzieci policją.
– Jak nie będziecie grzeczne, to przyjdzie pan policjant i zabierze was do specjalnego więzienia dla małych dzieci.
Kiedyś, gdy przejeżdzaliśmy wzdłuż nowej siedziby policji przy ul. Szylinga to powiedziałem, że owo więzienie znajduje się w piwnicach tego budynku. Wtedy to na dzieciach zrobiło piorunujące wrażenie. Ale to było kilka lat temu. Teraz ten numer by nie przeszedł.
– Jak będziecie tak wrzeszczeć rano, to sąsiedzi wezwą policję – krzyczałem w sobotni poranek. – I jak policja wsadzi mnie do więzienia, to was zawiezie do domu dziecka.
– A ja się nie boję domu dziecka – oświadczył hardo Franki. – Bo jak pójdziesz do więzienia, to zaopiekuje się nami ciocia Ania.
Ale to są specjalne okazje. W ciągu roku natomiast siły perswazyjne muszą szukać oparcia w innej argumentacji. Kiedyś straszyłem dzieci policją.
– Jak nie będziecie grzeczne, to przyjdzie pan policjant i zabierze was do specjalnego więzienia dla małych dzieci.
Kiedyś, gdy przejeżdzaliśmy wzdłuż nowej siedziby policji przy ul. Szylinga to powiedziałem, że owo więzienie znajduje się w piwnicach tego budynku. Wtedy to na dzieciach zrobiło piorunujące wrażenie. Ale to było kilka lat temu. Teraz ten numer by nie przeszedł.
– Jak będziecie tak wrzeszczeć rano, to sąsiedzi wezwą policję – krzyczałem w sobotni poranek. – I jak policja wsadzi mnie do więzienia, to was zawiezie do domu dziecka.
– A ja się nie boję domu dziecka – oświadczył hardo Franki. – Bo jak pójdziesz do więzienia, to zaopiekuje się nami ciocia Ania.
– Ciocia Ania ma już dwójkę swoich dzieci i na pewno nie chciałaby jeszcze dodatkowej dwójki tak rozpuszczonych dzieciaków.
– To my uciekniemy z domu dziecka – śmieje się Zo i z wrzaskiem ucieka przed goniącym ją Frankim.
Czasami brakuje pomysłów czym tu jeszcze można nastraszyć to rozbrykane towarzystwo. Moja świętej pamięci babcia Klara mawiała, że jak będę nieposłuszny, to powącham jej pasek. Miała takowy schowany w szafie na ubrania. Bałem się tej groźby, choć nie mogłem zrozumieć dlaczego zapach paska mógł być aż tak straszny. Pasek pachniał przecież miło skórą.
Franki kiedyś podczas rozmowy ze mną tłumaczył się ze swojego złego zachowania:
– Bo mnie tak nieraz kusi coś, tak bardzo kusi, że już nie mogę wytrzymać i chociaż nie chcę to jestem niegrzeczny.
– To my uciekniemy z domu dziecka – śmieje się Zo i z wrzaskiem ucieka przed goniącym ją Frankim.
Czasami brakuje pomysłów czym tu jeszcze można nastraszyć to rozbrykane towarzystwo. Moja świętej pamięci babcia Klara mawiała, że jak będę nieposłuszny, to powącham jej pasek. Miała takowy schowany w szafie na ubrania. Bałem się tej groźby, choć nie mogłem zrozumieć dlaczego zapach paska mógł być aż tak straszny. Pasek pachniał przecież miło skórą.
Franki kiedyś podczas rozmowy ze mną tłumaczył się ze swojego złego zachowania:
– Bo mnie tak nieraz kusi coś, tak bardzo kusi, że już nie mogę wytrzymać i chociaż nie chcę to jestem niegrzeczny.