Zaczyna się. Dopadł mnie już szkolny stres, a to za przyczyną pierwszego spotkania rodziców przed rozpoczęciem roku szkolnego. Wkroczyłem do budynku szkoły pijarów, do którego od września zaczną uczęszczać Zo oraz Franki i od razu poczułem się jakoś nieswojo. Przedszkole to przecież zabawa, a szkoła to już nauka, większa odpowiedzialność, dyscyplina. Cały czas mam obawy, czy nasze dzieci są na to wszystko gotowe.
Gdy usiadłem w szkolnej ławce poczułem ścisk w żołądku, tak jakbym miał przystąpić do ważnego egzaminu. Widok tablicy zmroził mnie i ożyły wpomninia męki jaką przechodziłem podczas lekcji matematyki, gdy musiałem przed całą klasą dokończyć jakieś równanie.
Do tego sprawdziny, testy, zadania domowe… Czeka nas niezła przeprawa, która potrwa kilka lat. I co najgorsze nie ma od tego wszystkiego odwrotu.
Na razie muszę przetrawić ból finansowy. Wyprawka szkolna to poważne nadszarpnięcie domowego budżetu i to akurat jeszcze przed wakacjami.
Cóż, jakoś to będzie. A jak, pokaże życie.
polecam artykuł o szkolnym stresie na https://drbach.pl/otylosc.php