W tych niezwykłych czasach przychodzi nam mierzyć się z niewidzialnym przeciwnikiem, który uwięził większość z nas w swoich domach. Są jednak ludzie, którzy muszą wykonywać swoje obowiązki by ratować zdrowie i życie innych. To przede wszystkim lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Jest też cała rzesza ludzi, którzy mimo zagrożenia wykonują swoją pracę, aby państwo mogło funkcjonować: policjanci, pracownicy sklepów, zaopatrzeniowcy, kierowcy transportu publicznego. Myślę też o kapłanach, którym też przyszło działać w nienormalnych warunkach. Jak nieść pocieszenie, jak budować wspólnotę, kiedy nie można się spotykać, kiedy trzeba zamykać kościoły przed wiernymi? Można prowadzić transmisje w internecie. Ktoś jednak tą transmisję musi obsłużyć…
Wczoraj popołudniu zadzwonił do mnie ksiądz proboszcz z naszej parafii. Zapytał się, czy mógłbym wieczorem przyjść do kościoła do służby liturgicznej. Msza święta i droga krzyżowa będzie transmitowana przez internet. Oczywiście od razu się zgodziłem. Poczułem ogromne wyróżnienie, że to ja jako jeden z pięciu dopuszczonych osób z całej parafii będę miał możliwość uczestniczyć w eucharystii na żywo. Czułem się powołany. Mogłem być w kościele i służyć przy ołtarzu, a później podczas drogi krzyżowej samotnie nieść krzyż przez wszystkie stacje. To niezwykłe doświadczenie powołania do służby samemu Panu Bogu w czasach pandemii. Znak Bożej Opatrzności. Na to powołanie mogłem odpowiedzieć tylko w jeden sposób: tak, Panie!