Znów weszliśmy w fazę przemiennych cykli chorobowych naszych dzieci. Zaczęła Zośka, później dołączył do niej Franek. A gdy oboje po dziesięciu dniach przymusowej kuracji domowej ruszyli na nowo do szkoły, okazało się, że cyrk rozkręca się na nowo. Zośka pochodziła do szkoły dwa dni i wróciła do domu z zapalnym stanem ucha. Trzeba było na prędko organizować opiekę. W grę wchodziła jedynie pomoc dziadków. Ale nie było to takie łatwe. Misza nawet rozważała opcję, czy Zośki nie zostawić na jeden dzień samej w domu. W końcu jest już dużą, odpowiedzialną czwartoklasistką z własnym telefonem komórkowym. Zo jednak ten pomysł nie bardzo się spodobał.
– No co ty – odrzekła wzburzona do Miszy. – Przecież ja nie jestem w stanie opiekować się sobą aż tyle godzin.
Cóż, widać, że jeszcze nie można obarczać naszego dziecka tak ważnym obowiązkiem, jakim jest opieka nad samym sobą.