Zmiana czasu

W niedzielę rano mogliśmy sobie dłużej pospać. Tak przynajmniej trąbiły radośnie wszystkie media. W naszym domu nikt nie spał dłużej. Po prostu po przebudzeniu się dzieci, które przebudziły nas, zamiast godziny siódmej była godzina szósta i dzięki temu bardzo wcześnie zaczęliśmy nasz wolny dzień. Nie oznacza to jednak, że przyłączę się do chóru malkontentów, którzy twierdzą, że taka zmiana czasowa jest bez sensu. Wręcz przeciwnie! Jestem wielkim orędownikiem tej zmiany. Otóż mija już trzeci dzień odkąd nie mamy problemu z porannym wstawaniem dzieci do szkoły. Budzą się same, są wyspane i Misza przestała się denerwować, że wychodzimy na tak zwaną ostatnią minutę. Rano, gdy wyjeżdżamy z domu jest jasno, przyjemnie. Wiem, że to się wkrótce zmieni, że organizmy dzieci przyzwyczają się do nowego rytmu i wchłoną tą dodatkową godzinę, a nad porankiem zakróluje coraz dłuższa noc ciemna. Warto jednak wprowadzać zmianę czasu choćby dla tych kilku dni. Dni ułudy, że do zimy jeszcze daleko…

O tatamaracje

Z wykształcenia politolog, dziennikarz i doradca życia rodzinnego. Z miłości mąż i ojciec dwójki obecnie nastolatków: Zosi i Franka. Lubi pisać, tworzyć wszelakie formy pisane od blogu, poprzez recenzje książkowe na utworach literackich kończąc. Obecnie pracuje w drukarni naukowej.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Dzieci, Rodzinne. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *